Dungeon ni Deai wo Motomeru no wa Machigatteiru Darou ka


Dungeon ni Deai wo Motomeru no wa Machigatteiru Darou ka to anime o trzynastu odcinkach, które pojawiło się w tegorocznym wiosennym sezonie. Ponieważ lubię oglądać anime na bieżąco, gdyż idealnie pasuje mi niewielka ilość odcinków do obejrzenia tygodniowo, z chęcią zaczynam świeżutkie tytuły, cichaczem i bokiem żłobiąc w tle tasiemce. Trochę mi się przygasło, kiedy popatrzałam na anime z wiosennego sezonu. Jedyną interesującą pozycją było dla mnie "Ore Monogatari!!" i drugi sezon "Fate/Stay Night: UBW". Pooglądałam zwiastuny, trochę pokręciłam nosem z niezadowoleniem - "nic dla mnie" - pomyślałam. DanMachi jednak pozytywnie mnie zaskoczyło i to praktycznie w każdej kwestii. Im więcej anime oglądam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że im mniej oczekuje się od danego tytułu, tym przyjemniej się go ogląda i dużo większa jest szansa, że coś się nam w nim szczególnie spodoba.


Hmm... jak tu zacząć? Przyznam, że DanMachi sprzyja opowiadaniu, bo ma po prostu klimat gatunku fantasy, a on zawsze sprzyja opowieściom. :) Szczerze? Wątpię, żebym kiedykolwiek zapomniała ten pierwszy odcinek XDD Po prostu mnie rozłożył XD Ale zacznijmy od początku... 


Piękne, duże miasto Orario, roztaczające się wokół gigantycznej wieży, kolosalnego labiryntu potworów, zwanego "Lochem". Miejsce w którym dojrzewają serca bohaterów, miejsce przygód sprzyjające zdobyciu sławy i bogactw! To właśnie tam zastajemy białowłosego chłopca, uciekającego w panice przed potężnym minotaurem. Chłopaczek już ma zostać przerobiony na szynkę, kiedy potwora pozbywa się śliczna blond panienka w obcisłym wdzianku, rozcinając mu brzuch... Krew o wyjątkowo pięknym szkarłatnym odcieniu zalewa wszystko dookoła. Bell Cranel, główny bohater, wraca z "Lochu" wyglądem podobny pomidorowi, a w sobie niesie żar: miłość do swojej złotowłosej wybawicielki, która pcha go ku pragnieniu, aby stać się silniejszym.


Kiedy w Lochu zabije się jakiegoś potwora, zostaje po nim kryształ, który potem można zamienić na pieniądze. Kontrolę nad poczynaniami Bella sprawuje sympatyczna elfka (widoczna na obrazkach powyżej) - Eina, pracująca właśnie w instytucji, gdzie można fundusze z kamieni pozyskać. Kontrolowała ona również poziom umiejętności Bella, dzięki czemu mogła posyłać go na piętra odpowiadające jego level'owi. W każdym razie tak mi się wydaje. Był to swego rodzaju serwis, lecz niezbyt przywiązałam do tego wagę... (gomene >_<)


Kolejną osobą sprawującą pieczę nad naszym słodziaśnym Bellem jest Hestia. Z tego co mi się kojarzy z mitologii greckiej, to była ona boginią domowego ogniska xD Nie ma to jednak zbytniego przekładu w tym anime. W DanMachi wszyscy poszukiwacze przygód, czyli ci, którzy wędrują do Lochu, żyją w podziale na rody, którymi często opiekuje się jakieś bóstwo. W tym przypadku mamy bogów greckich. Hestia, jak widzicie, nie ma zbyt licznej rodziny pod swymi skrzydłami. Jest to tylko Bell. Dlatego chłopaczek musi zdobywać fundusze sam i nie jest to zbyt wiele, gdyż jego umiejętności są na bardzo niskim poziomie. Żyją z Hestią w zawalającym się niby-kościółku, czy czymś takim, na jakimś zadupiu i klepią biedę, ale nieszczególnie im źle, w końcu mają siebie xD


Przełom następuje kiedy Bell spotyka Aiz Wallenstein i zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia. Dostaje on wtedy kopa nie z tej ziemi i jego umiejętności zaczynają rosnąć w nieprawdopodobnym tempie. Chce on po prostu dogonić niesamowitą dziewczynę, która uratowała go tego pamiętnego dnia (pierwszego odcinka XD) od minotaura (i zamieniła go w pomidora XDDD).


W późniejszych odcinkach do Bella dołączają kompani i towarzyszą mu w walce. Poza tym, z każdym odcinkiem główny bohater ma coraz więcej przyjaciół. W większości są to dziewczyny.... ah te haremówki ;-;


Jest w tym anime bardzo wiele aspektów, na które warto zwrócić uwagę, a które mnie pozytywnie zaskoczyły. 


Harem: Tak naprawdę nie wiem dlaczego to anime mi się podobało xD Ja nie lubię haremówek, a przede wszystkim nie lubię postaci w haremówkach xDDD Jest to dla mnie koszmar z bezmózgimi, cycatymi lasiami w roli głównej i irytującym bohaterem-szczęściarzem, który jakimś cudownym sposobem zawsze jest super-dżentelmeński i podbija serce absolutnie każdej przedstawicielki płci pięknej. Ci, którzy szukają tutaj haremu na pewno się nie zawiodą xDD Naleciałości ecchi i haremu praktycznie zdominowały całe DanMachi xD A ja nadal się zastanawiam jakim cudem podobało mi się to anime xD


Główny bohater: Cóż, Bell jest naprawdę sympatyczny, nie da się tego ukryć. Nie wiem, może ja mam po prostu słabość do białowłosych postaci, czy coś, ale bardzo go polubiłam :) Myślę, że bardziej podobała mi się jego fajtłapowatość niż sukcesy w dążeniu do zostania super poszukiwaczem przygód. Gdzieś przeczytałam taką opinię, że "to anime rośnie w siłę wraz z Bellem :D" i jest ona niesamowicie trafna. Wzrost umiejętności Bella dodawał uroku całemu anime. OD ZERA DO BOHATERA, jak w Naruto, jeeej.


Komedia: Tak, to anime jest po prostu poranione ilością idiotycznych sytuacji xD nieszczególnie mi to przeszkadzało xD


Postacie drugoplanowe: No i tu wchodzimy na bardzo wyjątkowy aspekt! Po raz pierwszy w życiu polubiłam absolutnie wszystkie postacie w anime. Od potencjalnie irytujących dziewczynek, aż po barczystych osiłków. Nie wiem skąd ta niesamowita ilość rodzinnej jedności między wszystkimi bohaterami! Jak producenci ją wytworzyli, hę? Ukłon im za to! Nawet ci "wyraźnie źli", po prostu zaznaczeni jako źli, wydali mi się dobrzy. Ładafak? Może to trochę przez Bella, który nikogo nie skreślał i który zaprzyjaźniał się ze wszystkimi. Zaprzyjaźnianie się jest fajne. 


Elementy fantastyczne: Autor niezbyt przyłożył się do przybliżenia zasad na których oparta jest magia itp. Po prostu nie zgłębiliśmy ich. Nie ma w tym nic szczególnego, wszystko łatwo się rozumie, nie oceniłabym tego nawet na minus, wręcz przeciwnie. Świat po prostu wyciągnięty z MMORPG, odczytywanie statystyk, broń, umiejętności, no wszystko... w ogóle się na tym nie znam, a wszystko rozumiałam :D Nie czułam niedosytu.


Kreska i muzyka: Przyznam się, że nie zwróciłam uwagi na ścieżkę dźwiękową xD Jednakże muszę oddać, że kreska jest bardzo dobra, chociaż ja sama nieszczególnie przepadam za takim "rodzajem". Można by było dołożyć więcej dramatu do scen walki, jak dla mnie. Więcej wyszukanych ruchów. Ale było całkiem sporo krwi, a kolor miała w tym anime ładny, więc co ja tu będę narzekać? xD


Dramat: Pojawił się w tym anime i chociaż zupełnie do niego nie pasował, do tej kreski, do gatunku, do klimatu... to mam wrażenie, że dodał nieco smaczku. Odcinek poświęcony uroczej Lili, albo rozpaczliwe dążenie do bezpiecznych ostatnich pięter... To wszystko było na plus, mimo właśnie swojej dramatyczności.

ten gif pokazuje dlaczego DanMachi jest znane (jeśli jest znane XDD)
DanMachi a SAO: Ze względu na tematykę tego anime (gry RPG, MMORPG) oraz na aktora głosowego Bella (który podkładał głos Kirito w SAO), to oba tytuły zaczyna się do siebie przyrównywać. Szczerze, gdy patrzę na SAO z upływu czasu, to widzę, jak bardzo męczyłam się z oglądaniem... Cały ten wątek romantyczny mi się nie podobał, dramat był sztuczny, bohaterowie też... Ale oglądałam, bo pomysł był przedni. Gdybym jednak miała wybierać, to wolałabym DanMachi, bo przyjemniej mi się towarzyszyło Bellowi, niż Kirito, a i panienki tutaj były inteligentniejsze niż w SAO :)


Podsumowując - to anime ma w sobie wiele skrajności, ale ja lubię skrajności. Niekoniecznie poleciłabym je wszystkim, ale mogę powiedzieć, że mi się podobało. Jest to lekka produkcja, pełna śmiechu i przygody, którą przyjemnie się ogląda :)

Kyoko Iseki ♥

Komentarze

  1. Bardzo przyjemna recenzja, naprawdę miło się ją czytało! I te ładne gify, aw. <3
    Czarnowłosa bohaterka wygląda strasznie sympatycznie, kreska również mi się podoba i sądzę, że kiedyś dam tej serii szansę. Skutecznie mnie zachęciłaś. :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, to miło, że się skusisz :D Faktycznie Hestia jest baardzo opiekuńcza i sympatyczna ^^
      również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Podobnie jak poprzednik niedługo dam temu tytułowi szansę ^^ Recenzja fajna^^ Miło się ją czytało i gify,obrazki świetne :) A jeszcze chciałam powrócić do tytułu "Ore Monogatari". Widzę że Kyoko-chan będzie robiła recke a niestety z tego co widziałam jest przetłumaczonych podajże 4 odcinki. Sama oglądałam ale coś im się tłumaczyć nie chce ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh, też właśnie czekam na tłumaczenie 'Ore Monogatari', a jeśli nie będzie to pewnie obejrzę po angielsku :) Nie spieszy mi się w sumie :P i dzięki za miłe słowa o recenzji :D

      Usuń
  3. Mi anime bardzo się podobało, mimo że nie spodziewałam się, że aż tak przypadnie mi do gustu. Jak zazwyczaj dziewczyn w anime nie lubię, tak te tutaj były naprawdę przyjemne, a Hestie po prostu uwielbiam. <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz