Kareshi Kanojo no Jijou


Kare Kano to produkcja z 1998 roku od studia TV Tokyo. Liczy sobie 26 odcinków :) Powstała na podstawie mangi o tym samym tytule, autorstwa Masami Tsudy i zalicza się ją do klasyki romansu anime. Tym bardziej, że reżyserią zajął się twórca słynnego Neon Genesis Evangelion - Hideaki Anno.

*Elegancka ja - jest tylko na pokaz. Moja dobra osobowość to jedno wielkie kłamstwo.*
*Co ty robisz? Nic takiego!*
Główna bohaterka - Yukino Miyazawa - jest absolutnie idealną koleżanką, zdolną uczennicą, śliczną przewodniczącą... Zawsze pierwsza na listach wyników w nauce... I zawsze niczym cień czai się za nią przystojny Arima Soichirou. Yukino widzi w nim groźnego rywala. W głębi duszy bowiem Miyazawa jest łasa na pochwały, jak kot na pieszczoty i w jej odczuciu absolutnie nie dopuszczalne jest, aby ktoś mógł ją przewyższyć i zbierać wszystkie laury. Próżność głównej bohaterki nie miałaby wtedy na czym żerować i zupełnie by wyschła, a Yukino pilnie dba o to, by nigdy do tego nie doszło i skrzętnie ukrywa swoją prawdziwą osobowość.


Wtedy właśnie przystojny i zdolny Arima odkrywa, że pod fałszywą przykrywką dziewczyny, kryje się niezbyt miła, żywiołowa choleryczka, która nie zawsze pięknie wygląda. Co zabawne - perfidnie wykorzystuje tę wiedzę przeciwko niej i zrzuca na nią znaczną część swojej roboty przewodniczącego. Zaszantażowana Miyazawa znajduje się w pułapce! Nie może przecież sprzeciwić się Arimie, bo wtedy jej idealny wizerunek budowany przez lata legnie w gruzach! Jednakże wybuchowy charakter dziewczyny szybko bierze górę i Yukino buntuje się. Arima i główna bohaterka po tym spięciu wyjaśniają sobie między sobą wiele niedomówień... w końcu zostają parą.

*W końcu - bycie leniwym w domku jest najlepsze!*
W początkowych odcinkach Kareshi Kanojo no Jijou jest naprawdę śmiesznie i sympatycznie. Nie ma tutaj skupienia na wątku romantycznym, a twórcy zachowali równowagę między scenami komediowymi, a tymi "ciężkimi". 

*"My Heart Will Go On", co? To świetna piosenka.*
*Zawaliłem większość moich egzaminów.*
Głównie plusem dla mnie były postacie, które pokazane przez pryzmat swoich wad i spaczeń charakteru odebrałam bardzo przyjaźnie. Jeżeli momentami byli zbyt negatywni, okazywało się, że jest to efekt jakichś urazów czy niemiłych przeżyć z przeszłości. 

*Założę się, że ona postrzega większość chłopców jako papierowe zabawki.*
Takie "przejaskrawienie" w postaci mile odbieranych bohaterów nie miałoby zbyt wielkiego znaczenia gdyby Kare Kano byłoby typową komedią romantyczną. Niestety "czarne chmury" nad tą serią roztacza mroczne alter-ego Arimy.

Posłużyłam się obrazkiem z mangi, gdyż lepiej to obrazuje...
W moim odczuciu do właśnie on był największym minusem tej serii. Pokazany od strony trawiących go "złych emocji" zupełnie nie pasujących do jego idealnego wizerunku, chłopak miał wzbudzać współczucie i ogólną sympatię. Niech mnie piorun trzaśnie, bo mi działał on na nerwy z tym swoim bólem dupy egzystencjonalnym! Dobrze miał, rodzina się dobrze nim zajęła, a temu ciągle było źle! Był bardziej emo niż Sasuke z Naruto.


Pomimo denerwującego (przynajmniej mnie) Arimy, największą słabością serii jest fabuła. Cóż, jak dla mnie, nigdy nie jest ona mocną stroną romansideł. Już od połowy produkcji straciła ona płynność i sens, twórcy chyba nie do końca wiedzieli co chcą zekranizować z mangi, a czego nie chcą pokazywać. Rozkleiła się ta fabuła i kupy się nie trzymała. Nowe postaci, nowe wątki których się nie zakończy - nic nowego! Jednakże miałam wrażenie, że to anime skończyło się w połowie, a dalej robiono tylko eksperymenty w samej animacji. Nie powiem, też było to na swój sposób ciekawe. Wykorzystano kadry z mangi, zdjęcia rzeczywistości, postacie zniekształcano na miliony sposobów, pojawiła się nieskończona ilość interesujących tekstur i efektów co w klimacie lat dziewięćdziesiątych wypadło bardzo klasycznie i przyjemnie. Okraszono to wszystko utworami komponowanymi w stylu klasycznym, tu trąbka, tam pianino - muzyka i kreska pasowały do siebie. Mimo, że serię odebrałam od tej strony raczej pozytywnie, to szkoda mi było tego ciekawego początku w tym anime - w pierwszym odczuciu seria była przezabawna, smacznie się ją pochłaniało i miała całkiem zajmującą fabułę.

*Oczywiście! Słowa pochwały są źródłem mojej życiowej energii!*
Kareshi Kanojo no Jijou jest "pozycją do obejrzenia" przede wszystkim dla wielbicieli romansów. Mi osobiście całkiem się podobało, gdyż lubię historie miłosne w anime i kocham oglądać starsze produkcje... głównie ze względu na animację, a tutaj Kare Kano pozytywnie mnie zaskoczyło tymi "eksperymentami" z kreską :) Jestem ciekawa, jak tę serię odebrali inni, którzy ją oglądali!

Piszcie!!! :DDD
Kyoko Iseki

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Ja również :) jak mam bardzo dobry dzień to nawet Arima nie działa mi na nerwy :D

      Usuń
  2. Zaczęłam oglądać tę serię, kiedy była jeszcze nowa, ale nigdy nie skończyłam T__T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, kolejna osoba? Ale wcale mnie to nie dziwi, że nie dokończyłaś, nie przejmuj się, nie straciłaś za wiele xD

      Usuń
  3. Bohaterka wygląda sympatycznie i stara kreska, lubię starsze produkcje! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ore mo! :3 a główną bohaterkę bardzo polubiłam, nawet kiedy mnie denerwowała to bardzo pozytywnie, a to wielka sztuka xD

      Usuń

Prześlij komentarz